Łukaszowcy. Wystawa w MNW

Łukaszowcy. Wielki powrót

W Muzeum Narodowym w Warszawie jeszcze tylko do jutra do obejrzenia ciekawa wystawa dzieł, które były eksponowane w Pawilonie Polskim na Wystawie Światowej w Nowym Jorku w 1939 roku. Po wybuchu II wojny światowej pozostawały w Stanach Zjednoczonych. Dziś do obejrzenia w Muzeum Narodowym w Warszawie, a docelowo w Muzeum Historii Polski.

Siedem obrazów i cztery makaty przedstawiają sceny z dziejów Polski. Obrazy zostały namalowane w 1938 roku przez jedenastu artystów, którzy należeli do grupy Bractwo Świętego Łukasza, byli to: Bolesław Cybis, Bernard Frydrysiak, Jan Gotard, Aleksander Jędrzejewski, Eliasz Kanarek, Jeremi Kubicki, Antoni Michalak, Stefan Płużański, Janusz Podoski, Tadeusz Pruszkowski, Jan Zamoyski. Tkaniny zaprojektował w 1936 roku Mieczysław Szymański, projekty wykonawcze opracowały Maria Bujakowa i Halina Karpińska-Kintopf, wykonano je w spółdzielniach „Inicjatywa” i „Ład”. Wcześniej jako jedna wielka aranżacja, w późniejszym czasie podzielona na cztery poszczególne przedstawienia – jedno jako kilim i trzy jako haft na żakardowym podłożu.

Obrazy mają pokazać Polskę z długą historią państwową i bogatymi tradycjami oraz fakt, że przez wieki odgrywała ważną rolę w Europie. Przedstawiają sceny z historii Polski od roku 1000 aż po 1791. „Ich tematy zostały dobrane tak, aby ukazać Polskę, jako kraj o wielowiekowej historii, zakorzeniony w chrześcijańskiej i zachodniej kulturze, o tradycjach wolnościowych i demokratycznych sięgających głęboko w przeszłość.”

Z artystycznego punktu widzenia jest to na pewno świetne doświadczenie malarzy, którzy aby zrealizować powierzone im niecały rok wcześniej zadanie i biorąc pod uwagę jego skalę oraz znaczenie, na którego wykonanie potrzebowaliby ponad trzy i pół roku, zastosowali oryginalną metodę pracy: „Przy każdym obrazie pracowało jednocześnie po dwóch, albo i trzech artystów, wykonując to, do czego mieli największe zdolności, następnie przechodzili do innego obrazu, a przy tamtym miejsce ich zajmowali inni malarze, potem znowu inni itd.”

Na pewno obrazy te są pełne szczegółów, symboli i malarsko-dekoracyjnych efektów, są przyjazną lekcją historii. Wówczas wywołały prawdziwą burzę, w której głosy pełne entuzjazmu mieszały się z gwałtowną krytyką. Ja uważam, że warto wybrać się do MNW, aby obejrzeć to przedstawienie.