Taką sytuację z 1 kwietnia 1990 roku opisuje Janusz Miliszkiewicz w swojej najnowszej książce pt. „Zarobisz miliony na rynku sztuki. Wspomnienia”:
„O rekordowych wynikach tamtej aukcji czołowy niemiecki dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung napisał na pierwszej stronie. Nowe wysokie ceny dzięki Zeidlerowi poszły w świat!
Życie Warszawy, wówczas wielki dziennik ogólnopolski, na pierwszej stronie zamieściło sprawozdanie Aukcja za miliard. Autor artykułu obliczył, że wystarczyło sześć minut, żeby cena obrazu Kiejstuta Bereźnickiego z 11 mln zł skoczyła do 200 mln zł. W przeliczeniu na dolary były to już przyzwoite światowe ceny.
Aukcja odbyła się w niedzielę 1 kwietnia. Po jej sensacyjnym zakończeniu zatelefonowałem do malarza Kiejstuta Bereźnickiego, którego towarzysko znałem od lat. Pogratulowałem, że jego obraz osiągnął astronomiczną cenę 200 mln zł. Bereźnicki sądził, że jaja sobie urządzam na prima aprilis.”
Nie był to jednak żart! Jak widać, ceny obrazów Mistrza już ponad 30 lat temu były na przyzwoitym światowym poziomie. Nic się w tej kwestii nie zmieniło, dziś jego prace osiągają bardzo wysokie pułapy, a to na pewno jeszcze nie kres możliwości.
Twórczość profesora niezmiennie wzbogaca duchowo i pozwala na kontemplację jego prac. To nie są smutne, depresyjne, czy przygnębiające tematy. To życie samo w sobie, nawiązanie do największych artystów europejskich i światowych, do odwiecznych życiowych problemów. Dlatego prace były, są i zawsze będą ponadczasowe. Tutaj nic się nie zmieni. Klasyka sama w sobie.
Zapraszam do zapoznania się z pracami Mistrza, które obecnie mam w ofercie galerii.
Na zdjęciu obraz Kiejstuta Bereźnickiego, Scena wieczorna z 1968 roku.